Często zapominamy o
dobrych cechach Piłata, Patrzymy na niego przez pryzmat wyroku, jaki
wydał. A wydał go niechętnie i pod ogromną presją tłumu. Więc
zacznijmy od początku. Poncjusz starał się o to by wyroki były
sprawiedliwe. Swoją funkcję pełnił bardzo dobrze i dokładnie.
Przesłuchiwał świadków oraz Oskarżonego, dawał Oskarżonemu
możliwość obrony, nie wierzył świadkom, których zeznania się
rozmijały. Zastanówmy się ile to razy w życiu, my jesteśmy w
sytuacji Piłata? Wszystko wygląda pięknie. Trzymamy się obranego
celu, już nam się wydaje, że to my rządzimy światem i nawet ze
złem sobie poradziliśmy. Wpadamy w pychę i to nas gubi. Piłat był
przeświadczony, że jeżeli kapłani Sprawiedliwego posądzili
niesprawiedliwie a sam sędzia stanie w obronie Oskarżonego to
zgromadzenie, jakie się wtedy utworzył, o poprze stanowisko
Poncjusza. Niestety będąc pewnym siebie i swoich przekonań
zapomniał lub nie przypuszczał, że oskarżyciele do tego stopnia
podburzą lud. Jakież musiało być jego zdziwienie, gdy tłum
przeciwstawił się jego decyzjom. Znalazł się w ślepym zaułku,
zastraszany przez kapłanów donosem do cesarza. Wszak krzyczeli,
jeśli go uniewinnisz, nie jesteś przyjacielem cesarza. Miał przed
oczami wizję rozruchów w mieście, ale i najazd cesarski, tłum
coraz silniej skandował wyrok śmierci na Pana Jezusa. Widząc całe
zamieszanie i nienawiść zdecydował oddać i tak już umęczone
pobytem w ciemnicy Ciało Chrystusa na kolejne tortury. Myślę, że
miał jeszcze cień nadziei na opamiętanie się tłumnie
zgromadzonego tłumu. Bo na nawrócenie kapłanów już nie miał co
liczyć. Niestety chociaż już po pierwszym spotkaniu i rozmowie z
Panem Jezusem całą duszą pragnął uniewinnić Go, otoczenie nie
dało sędziemu takiej możliwości. Gdyby usłyszał wtedy wśród
tłumu, chociaż jeden okrzyk broniący życia Pozwanego,
wykorzystałby ten głos do wydania innego wyroku. Dusza jego była
dobra i ciało pomóc chciało, lecz z mnogością wrogości nie
poradził sobie. Do końca utrzymywał się przy swym zdaniu, swoim
sądzie, świadczy o tym ostatni jego gest, a mianowicie obmycie rąk.
A po śmierci męczeńskiej Chrystusa, szybka decyzja o wydaniu ciała
uczniom Mesjasza.
Więc zanim następnym
razem będziemy mieć jakiekolwiek zarzuty do przebiegu procesu nad
Bogiem i wyroku, jaki zapadł, postawmy się w tragicznym położeniu
sędziego. Który, przeprowadził ten proces możliwie najlepiej, bo
innego wyjścia nie miał.